Do końca zbiórki na „Drugi przybornik skryby” pozostało nam 30 dni, jesteśmy więc na półmetku. Przynajmniej symbolicznie, bo przez techniczne zawirowania kampania będzie trwać 58 dni zamiast urzędowych sześćdziesięciu — ale niech będzie, że to i tak dobry pretekst do garści podsumowań.
W tej chwili jesteśmy o krok od odblokowania trzeciego progu, brakuje nam doń tylko 335 złotych! Pozwalam sobie więc na ostrożny optymizm co do obecności w książce głagolicy. Wsparło nas dotąd 260 osób, z czego prawie dokładnie połowa to nowi sympatycy projektu, którzy nie brali udziału w zbiórce na pierwszą książkę.
Dynamika zbiórki jest zupełnie inna niż trzy lata temu, kiedy to ogromna większość wpłat spłynęła w pierwszym tygodniu a potem kampania już tylko się tliła. Tym razem wykres wpłat pokazuje dwie iglice — w pierwszych dwóch dniach zbiórki i bezpośrednio po Festiwalu Kaligrafii — ale poza tym idziemy bardzo równo, w ostatnim tygodniu średnia dzienna suma wpłat wynosiła 545 złotych i 88 groszy (!).
Oprócz różnic są i podobieństwa — tak samo jak poprzednio zbiórka obfituje w mocne wrażenia. Wyprawę na Festiwal Kaligrafii przypłaciłem anginą z powikłaniami (stąd moje powolne i cokolwiek chaotyczne odpowiedzi na mejle i wiadomości w ostatnim tygodniu!). Wczoraj natomiast facebook usunął na kilka godzin wszystkie posty z linkami do wspieram.to i zablokował możliwość tworzenia nowych. Być może to my nadwerężyliśmy cierpliwość fejsbukowych botów, być może przedostatni dzień zbiórki na drugą edycję bitewnego Ogniem i Mieczem (ćwierć miliona złotych, gratulacje!).
Ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. Ta przygoda po raz kolejny uświadomiła mi skalę sympatii, jaką cieszy się mój projekt. Od pierwszych minut alarmowaliście Państwo, że coś jest nie tak, wielu z Państwa oferowało pomoc, na własną rękę zgłaszało fejsbukowi odwołania lub/i próbowało kreatywnie obejść blokadę (na przykład reklamując zbiórkę w rolkach).
Jeżeli zatem niektórych z Państwa irytuje, że przy każdej aktualizacji i w każdym poście tak wylewnie dziękuję i sypię na prawo i lewo serduszkami, proszę o zrozumienie. Wasz entuzjazm nie przestaje mnie zaskakiwać — i onieśmielać. Jestem Państwa, w najlepszym tego słowa znaczeniu, dłużnikiem.
A co dalej?
Bardzo poważnie rozważamy dodruk „Małego przybornika skryby” nawet w sytuacji gdyby nie udało się odblokować tego progu (67000 zł). Ponieważ sprzedaż książki w ciągu ostatniego roku była bardzo niewielka, sądziłem, że rynek zwyczajnie się wysycił i każdy kto „Przybornik” chciał mieć, już go ma. Ale na zbiórkowej fali zainteresowanie pierwszą książką odżyło i codziennie odpowiadamy na mnóstwo pytań o nią.
A ponieważ „Mały przybornik” jest pozycją stosunkowo drogą w produkcji (gruby papier, kolorowy druk, licencje na ilustracje), to jeśli nie uzbieramy tej sumy w ramach zbiórki, będziemy szukać zewnętrznego dofinansowania.
Prócz tego planuję wystartować z kursami kaligrafii online. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa na pierwszy ogień pójdą warsztaty półuncjały insularnej, przymierzam się też do pogadanek o historii pisma odręcznego — od kultury Vinča, przez króla Kadmosa, Cyryla i Metodego aż po Edwarda Johnstona i Rudolfa Kocha.
Na koniec wreszcie — choć to są wciąż plany dość mętne i odległe — chciałbym w przyszłości wydać oba Przyborniki w jednym tomie, po angielsku. Wyszło by z tego całkiem spore kompendium, a przy tym, mam nadzieję, o tyle ciekawe dla zachodniego czytelnika, że nieco egzotyczne. Znalazłyby się tam przecież i polskie warianty zachodnich pism i ustaw i (trzymam kciuki) głagolica.
Walczymy dalej!
Discussion about this post
No posts
Dzień dobry. Wsparłem oczywiście "Drugi przybornik skryby" , ale czy jest możliwość zakupu poprzedniego przybornika w ramach dodruków ? Będę wdzięczny za odpowiedź. Norbert Meller